🐪 Pułapki Na Śmigusa Dyngusa

lany poniedziałek, wiadro z wodą, chlust, śmieszne obrazki, kartki na wielkanoc, humor, fajne, mokra tradycja, z wiadra 0 views, 0 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Kartki KTÓRE Polubisz: WESOŁEGO ŚMIGUSA-DYNGUSA 3.6K views, 116 likes, 39 loves, 17 comments, 4 shares, Facebook Watch Videos from Krzysztof Tatar - Trener psów: Obchodzicie jeszcze śmigusa-dyngusa? Jeszcze dziś trwa na www.tatardog.pl Obchodzicie jeszcze śmigusa-dyngusa? 💦 Jeszcze dziś trwa na www.tatardog.pl świąteczna promocja na (prawie) wszystkie produkty! 23 views, 6 likes, 1 loves, 1 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Piękno Masażu: Bezpiecznego i spokojnego śmigusa - dyngusa Mokrego śmigusa-dyngusa! A tym, na których ten dzień nie pozostawi suchej nitki, przypominamy, że #JESTOKAZJA, by szybko się osuszyć. 﫡 Oprócz smacznego jajka i mokrego śmigusa dyngusa, życzymy Wam dużo spokoju i odpoczynku - takiego jakiego najbardziej potrzebujecie. W rodzinnym domu, na łonie… Z okazji Śmigusa Dyngusa jak co roku Ochotnicza Straż Pożarna z Kłudna odwiedziła Natolin. Na swojej drodze spotkali naszych solidnie przygotowanych na 303 views, 7 likes, 3 loves, 0 comments, 2 shares, Facebook Watch Videos from BAJ HOME: Z okazji Śmigusa - Dyngusa kubeł wody na szczęście Lany poniedziałek, a inaczej śmigus dyngus, czyli poniedziałek wielkanocny, jest obchodzony w Polsce dość spektakularnie, i to od najdawniejszych czasów. ytA00M. Liczba wyświetleń: 709Drugi dzień Wielkanocy w polskiej tradycji ludowej zwykło się zwać Śmigusem-Dyngusem. Współcześnie kultywowane w Polsce zwyczaje związane z tym świętem to przede wszystkim lanie wody i składanie sobie wzajemnych wizyt. Dawne zwyczaje związane z Poniedziałkiem Wielkanocnych były jednak znacznie bardziej barwne i różnorodne, czego najlepszym dowodem jest przetrwanie w kulturze słowiańskiego ludu wielu barwnych praktyk, takich jak kolorowe korowody czy też radosne pieśni lub oracje. Współcześnie nazwę Śmigus-Dyngus większość z nas traktuje jako nieczytelną zbitkę dwóch zagadkowych wyrazów, lecz należy pamiętać o tym, że nic w języku nie utrwala się przypadkowo. Nazwę Śmigus językoznawcy kojarzą z niemieckim Schmackostern, wyrazem nazywającym czynność smagania, który został zapożyczony przez języki zachodniosłowiańskie, por. czes. Szmerkous, Szmigustr. Czasownikiem pochodnym od tych wyrazów jest też pol. śmigać, które może dziś oznaczać nie tylko czynność smagania, ale też wprawiania czegoś w szybki ruch, por. śmigło, śmigłowiec. Nazwa ta odnosi się do niemalże zapomnianego w Polsce pogańskiego rytuału uderzania się wierzbowymi witkami dla zdrowotności i płodności. Praktykowano go wśród Słowian w czasie Jarych Godów, jednak był on znany także innym indoeuropejskim ludom. Wierzenia związane z tym rytuałem odnoszą się do pradawnej symboliki wierzby, która dla Słowian jest przede wszystkim drzewem o nadspodziewanej płodności. Smaganie się witkami musiało mieć określony porządek – panny i kawalerowie smagali się wzajemnie, po to by obdarzyć się zdrowiem, witalnością i płodnością. Wierzono, że takie smaganie nie tylko ułatwiało kobiecie zajście w ciążę, ale też podnosiło męskie czasem ten stary zwyczaj zaniknął na większości Słowiańszczyzny, jednak jest on wciąż praktykowany wśród Czechów jako pomlázka i Słowaków jako šibačka. Co ciekawe, został on odnotowany również na ziemi małopolskiej w Słomnikach, gdzie młodzież zamiast oblewać się wodą okładała się kijami. Kultywujący zdrowotne wielkanocne smaganie z czasem zapomnieli o pradawnej symbolice wierzby, czego konsekwencją było wypieranie wierzbowych gałązek przez rózgi, kije i inne bardziej poręczne przyrządy do bicia. Nie zmieniła się jednak symbolika tego rytuału, który wciąż miał zapewniać witalność i zdrowie. Dopiero z czasem Kościół Katolicki utożsamił ten radosny zwyczaj ze wspomnieniem męczeństwa biczowanego Jezusa Chrystusa. Mimo germańskiego rodowodu słowa Śmigus należy pamiętać o tym, że zwyczaj ten jest rdzennie słowiański. Świadczy o tym wspomniana już czeska nazwa nazwa pomlázka, która ma związek z czasownikiem pomládit, znaczącym po polsku pomładzać. Wielkanocne smaganie dodaje człowiekowi zdrowia i siły, a zatem odmładzają go. Słowacka šibačka ma zapewne związek z polskim czasownikiem szybać nazywającym czynność chłostania. Można przypuszczać, że i na polskiej ziemi znane były rodzime nazwy tego zwyczaju, np. siekaczka lub siekanka. Tego typu słownictwo zostało jednak z czasem wyparte przez nazewnictwo ma się sprawa z drugim członem ludowej nazwy Poniedziałku Wielkanocnego. Językoznawcy wyraz Dyngus zgodnie wyprowadzają od słów niemieckich. Najczęściej Dyngusa łączy się z czasownikiem nazywającym czynność wykupywania się, niem. dingen. Czasem jednak Dyngusa łączy się też z niem. dünguuss znaczącym kałamarz lub chlust wody. Do wspomnianego wykupywania się powrócę jeszcze w dalszej części wpisu, dlatego też w tej chwili skupię się wyłącznie na zwyczaju lania wody. Przypuszcza się, że rytualne oblewanie się wodą było Słowianom bardzo dobrze znane od dawien dawne, zatem podobnie jak w wypadku Śmigusa Polacy z czasem przejęli po prostu niemieckie nazewnictwo, które wyparło z czasem rodzime nazwy, takie jak: lejek, oblewanka, polewanka, które zdołały przetrwać gdzieniegdzie w kulturze dawnych Słowian oblewanie się wodą miało jasno określoną symbolikę – zapewniało bardzo szeroko rozumianą płodność. Przyjęcie chlustu wody zapewniało człowiekowi zdrowie, czystość i witalność, podobnie zresztą jak ziemi, która przy okazji tego typu zabawy również była oblewana. Wśród Słowian południowych znana była praktyka oblewania Perperuny polegająca na bardzo sowitym rytualnym oblaniu wybranej dziewczyny z wioski, która na czas obrządku stawała się Perperuną – personifikacją bogini deszczu, małżonki samego Peruna, nazywanej także wśród słowiańskiego ludu Dodolą. Czyniono to, po to by sprowadzić deszcz, który zapewni urodzaj w polu. Jak zatem widać, rytualne lanie wody zapewniało Słowianom nie tylko liczne gromadki dzieci, ale też ogrom zbiorów w polu. Z czasem chrześcijanie zwyczaj ten zaczęli interpretować po swojemu. Skojarzyli go z magiczną mocą wody święconej, obmyciem z grzechów, a także ze wspomnieniem chrztu Polski. Wśród prostego ludu Śmigus-Dyngus przetrwał przede wszystkim jednak jako radosna swawola, niemająca nic wspólnego ze wspominaniem w oczyszczającą moc wody sięga czasów najdawniejszych, przez co nie może dziwić powszechność zwyczaju oblewania się wodą na całym świecie. Swój odpowiednik Dyngusa mają Tajlandczycy, którzy w połowie kwietnia świętują Songkran (สงกรานต์) – Święto Przejścia, które w języku chińskim jest znane po prostu jako 潑水節 – Święto Lania Wody. My Polacy mamy swój Lany Poniedziałek, zaś sam zwyczaj znany jest też innym Słowianom – wśród Czechów jako szmigrust bądź oblevacka, zaś Słowakom jako oblievacka lub kupacka. Oblewają się także mieszkańcy zachodniej Ukrainy. Co ciekawe, słowiańskie zwyczaje związane ze Śmigusem-Dyngusem przejęli także Węgrzy, którzy w Lany Poniedziałek leją się zarówno wodą, jak i zwyczajów śmigusowo-dyngusowych na ziemiach polskich była bardzo burzliwa. Kościół początkowo ostro krytykował te pogańskie zwyczaje, traktując je jako zabawy rozpustne i obrażające majestat Boga. W ustawie synodu diecezji poznańskiej z 1420 r. pt. Dingus prohibetur sygnowanej przez samego neofitę Władysława Jagiełłę wyraźnie przestrzegano przed tymi grzesznymi praktykami: “Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet, a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podatki, co pospolicie nazywa się dyngować, ani do wody ciągnąć.”W ustępie tym zaznacza się również dawny zwyczaj świętowania Wtorku Wielkanocnego, który wiąże się zapewne z parodniowym świętowaniem przez Słowian Jarych Godów. Współcześnie w Lany Poniedziałek każdy ma w zwyczaju lać każdego, jednak dawniej rytuał ten, podobnie jak wielkanocne smaganie, rozłożony był na co najmniej dwa dni. W jeden panny smagały i oblewały kawalerów, w inny jednak to one musiały przyjąć symboliczną chłostę i chlust wody. Skrócenie czasu świętowania doprowadziło z czasem do zlania się tych rytuałów w jedno masowe smaganie się i z XV w. nie pomógł Kościołowi wyplewić pogańskiego obrządku. Zwyczaj nieskrępowanego oblewania się wodą szczególnie chętnie praktykowano w środowiskach chłopskich, jednak z czasem przyjął się on wśród wszystkich stanów, stając się w ten sposób ogólnopolską tradycją. Początkowo jednak środowiska mieszczańskie i szlacheckie niechętnie patrzyły na ten zwyczaj, wprowadzając w jego miejsce zwyczajowe skrapianie się perfumami lub wonnymi księdza Jędrzeja Kitowicza z XVIII wieku wprost mówi o tym, że zwyczaj lania się wodą z czasem przyjął się wśród wszystkich warstw polskiego społeczeństwa: “Była to swawola powszechna w całym kraju tak między pospólstwem, jako też między dystyngwowanymi; w Poniedziałek Wielkanocny mężczyźni oblewali wodą kobiety, a we wtorek i inne następujące dni kobiety mężczyzn, uzurpując sobie tego prawa aż do Zielonych Świątek, ale nie praktykując dłużej niż kilka dni. Oblewali się rozmaitym sposobem. Amandaci dystyngwowani, chcąc te ceremonię odprawić na amantkach swoich bez ich przykrości oblewali je lekko różaną lub inną pachnącą flaszeczką. Którzy zaś przekładali swawolę nad dyskrecyją, nie mając do niej żadnej racyi, oblewali damy wodą prostą, chlustając garkami, szklenicami, dużymi sikawkami, prosto w twarz lub od nóg do góry. A gdy się rozswawolowała kompania, panowie i dworzanie, panie, panny nie czekając dnia swego, lali jedni drugich wszelkimi statkami, jakich dopaść mogli; hajducy i lokaje donosili cebrami wody, a kompania dystyngwowana, czerpając od nich, goniła się i oblewała od stóp do głów, tak iż wszyscy zmoczeni byli, jakby wyszli z jakiego potopu. (…) Największa była rozkosz przydybać jaką damę w łóżku, to już ta nieboga musiała pływać w wodzie między poduszkami i perzynami jak między bałwanami; przytrzymana albowiem od silnych mężczyzn, nie mogła wyrwać się z tego potopu (…). Ile zaś do mężczyzn, ci w łóżkach nie mogli podlegać od kobiet takowej powodzi, mając większą siłę do odporu a słabszy atak przez naturalny wstyd, nie pozwalający kobietom ujmować i dotrzymywać krzepko mężczyznę rozebranego (…) Po ulicach zaś w miastach i na wsiach młodzież obojej płci czatowała z sikawkami i garkami z wodą na przechodzących; i nieraz chcąc dziewka oblać jakiego gargasa albo chłopiec dziewczynę oblał inną jako osobę, słuszną i nieznajomą, czasem księdza, starca poważnego lub starą babę. Kobiety wiedzące, iż im mężczyźni mogą sto razy lepiej oddać, nigdy dyngusu nie zaczynały i rade były, gdy się bez niego obejść mogły; ale zaczepione od mężczyzn, podług możności oddawały za swoje.” Jak zatem widać co najmniej od XVIII w. Śmigus-Dyngus był znany w Polsce w formie kultywowanej do dziś. Zapewne to właśnie w XVIII w. Kościół Katolicki diametralnie zmienił swoje podejście do ludowego zwyczaju lania się wodą, nie mogąc całkiem wyplewić go z ludzkiego obyczaju. Autor cytowanego powyżej świadectwa, ksiądz Jędrzej Kitowicz w tym samym dziele pokusił się nawet o wyjaśnienie chrześcijańskiego rodowodu tego zwyczaju, traktując go jako odniesienie do Żydów oblewających wodą tych, którzy wspominali o Jezusie Chrystusie bądź też jako wspomnienie chrztu Polski, kiedy to zwierzchnicy Kościoła tłumnie zaganiali ludność do świętej wody. Tego typu rodowodowi przeczy jednak wcześniejsza niechęć chrześcijan do tego zwyczaju. W opisanej przez Kitowicza formie Śmigus-Dyngus świętujemy w Polsce do dziś – oblewamy się wodą bądź co najmniej skrapiamy się perfumami. Wprawdzie niektórzy uważają dziś lanie się wodą za marnotrawstwo i zakłócanie porządku, jednak nic nie wskazuje na to, byśmy z czasem o oblewaniu się mieli Poniedziałek to również czas składania sobie wzajemnych wizyt, nie tylko w gronie rodzinnym, ale też lokalnym. Współcześnie na wielu polskich wsiach wciąż jest kultywowany zwyczaj chodzenia po dyngusie, który wiąże się z wspomnianym już wykupywaniem sobie pomyślności u gości przez gospodarza, por niem. dingen. Po słowiańsku zwyczaj ten nazywa się włóczebnym, zaś wędrujących gości nazywa się włóczebnikami. Gospodarz pomyślność u włóczebników mógł wykupić poprzez obdarowywanie ich malowanymi jajami oraz sowitym poczęstunkiem w postaci dobrego jadła i przedniego trunku. Zwyczaj ten miał wartość symboliczną. Jeśli gospodarz nie przyjął godnie gości, to mógł sprowadzić na siebie bezpłodność, nieurodzaj w polu, choroby i inne złe rzeczy. Miał on jednak również aspekt mocno praktyczny – gospodarz poczęstunkiem wykupywał sobie ochronę przed oblaniem, które niechybnie groziłoby mu w wypadku niegościnnego niektórych regionach Polski zachowały się również zwyczaje barwnych wielkanocnych pochodów, które podobnie jak inne pradawne rytuały miały przynieść płodność i urodzaj całej wiosce. Folklorystycznymi wariacjami dawnych wczesnowiosennych pochodów są też podkrakowski Siudu Baba – korowód, któremu przewodzi mężczyzna przebrany za usmoloną kobietę, napastujący i brudzący okoliczne panny; limanowskie Dziady śmigustne – owinięte w słomę maszkary w futrzanych czapkach, pomrukujące i proszące o datki; wilamowickie Śmiergusty – korowody barwnie przebranych młodzieńców oblewających okoliczne panny bądź też mazowiecki kurek dyngusowy – zwyczaj obchodzenia wsi przez kawalerów z kogutem znajdującym się na wózku. Bezpośrednim odwołaniem do dawnych Włóczebników był podlaski zwyczaj zwany Wołoczebnym. Był on praktykowany wśród chłopów, którzy, chodząc od chaty do chaty, zbierali jajka po to, by później zanieść je dziedzicowi dworu wraz ze świątecznymi życzeniami. Tego typu obchodom zawsze towarzyszyły radosne pieśni, które czasem przybierały charakter zalotów kawalerów do panien. Mimo stopniowego izolowania się mieszkańców wsi gdzieniegdzie Poniedziałek Wielkanocny wciąż nie może obejść się bez barwnych włóczebników. Co ciekawe, barwne przebieranki towarzyszyły także czasem oblewaniu się wodą. W małopolskim Miechowie przy okazji świąt kobiety czasem przebierały się za panów, zaś panowie za kobiety. Wszystko po to, by w ten sposób wykupić sobie prawo do lania wodą w więcej niż jeden dzień, nie tylko w Poniedziałek lub Wtorek jeszcze na chwilę do wymienionych zwyczajów małopolskich, które wydają się być bardzo ciekawe. Przypuszcza się, że Siuda Baba to obok topienia Marzanny kolejny zwyczaj mający korzenie w pogańskich rytuałach wypędzania zimy. Legendy mówią, że pod Kopcową Górą we wsi Lednica Górna (k. Wieliczki) znajdowała się świątynia Ledy/Łady, w której płonął wieczny ogień. Pilnowała go Siuda Baba, której zmiana trwała cały rok i dopiero w Lany Poniedziałek mogła opuścić stanowisko pracy, by iść zażyć odpoczynku i znaleźć ewentualną następczynię. Współczesna Siuda Baba to przebrany za babę mężczyzna, który dba o to, by być należycie umorusanym i obszarpanym. Legendarny rok bez zmieniania ubrań i kąpieli robi wszakże swoje. Ta Siuda Baba nie szuka jednak następczyni, po prostu zaczepia dziewczyny, by te wykupiły się od pracy w świątyni poprzez wrzucony do garnuszka datek bądź buziaka. Rzecz jasna kobiety muszą liczyć się z usmoleniem przez tę staruchę, która w tym dniu szczególnie szuka bliskości (rok wyizolowania rzutuje wszakże na psychikę). Towarzyszem Siuda Baby może być zbierający datki dziad bądź Cygan. Warunek jest jeden – towarzysząca osoba również musi być należycie południu Małopolski we wsi Dobra k. Limanowej w Lany Poniedziałek po wsi grasują tzw. Dziady śmigustne, maszkary opatulone słomą i futrzanymi maskami, wydające z siebie jedynie pomruki i polewające ludzi wodą. Tradycja ta wiąże się z legendą, wedle której przed wiekami wioska została nawiedzona przez jeńców z niewoli tatarskiej, którym obcięto języki i zmasakrowano twarze. Zostali oni w należyty sposób przyjęci przez mieszkańców, dzięki czemu wieś ta dostała nazwę Dobra – na pamiątkę wspaniałości przodków. W temacie barwnych dyngusowych zwyczajów wiejskiego ludu warto wspomnieć jeszcze o kujawskich przywoływkach dyngusowych, które polegały na wchodzeniu przez kawalerów na dachy domostw lub karczm z metalową miednicą, po to by oznajmiać stamtąd, która dziewczyna zostanie oblana wodą. Młodzieńcy brzdąkali w miednicę, oznajmiając przy okazji imiona i nazwiska konkretnych dziewczyn. Zadania tego podejmowali się wyłącznie odważne i wygadane młodziany, gdyż tym obwieszczeniom każdorazowo musiały towarzyszyć zabawne przytyki pod adresem konkretnym dziewczyn. Dowcip panów czasem bywał dla dziewcząt okrutny, jednak największą obelgą dla dziewczyny było całkowite pominięcie jej w przywoływkach nadzieję, że wszyscy nasi Czytelnicy spędzą Śmigus-Dyngus na możliwie przyjemny i radosny sposób. Lejcie się wodą i odwiedzajcie się nawzajem. Jeśli macie taką chęć, nic też nie stoi na przeszkodzie temu, byście się poprzebierali bądź nawet wychłostali się wzajemnie rózgami. To wszystko są nasze wspaniałe rodzime zwyczaje i warto je kultywować. Należy pamiętać o tym, że choć nazwy Śmigus i Dyngus pojawiły się w polszczyźnie ok. XIV-XV w. za sprawą pożyczki z niemczyzny, to mamy tutaj do czynienia z tradycją słowiańską. Niewykluczone, że powyższe nazewnictwo niemieckie upowszechniło się dopiero za sprawą hucznej krytyki z ambon, podczas której słowiańskie zwyczaje zostały właśnie nazwane przez analogię do germańskiego ludu ichnimi określeniami. Smagajcie się zatem i oblewajcie, a także wykupujcie sobie pomyślność, albowiem zapewni Wam to płodność, zdrowie i Kamil Gołdowski Źródło: Gieysztor Aleksander, “Mitologia Słowian”.2. Pełka Leonard, “Polski rok obrzędowy”.3. Ziółkowska Anna, “Szczodry wieczór, szczodry dzień. Obrzędy, zwyczaje, zabawy”. Foto: Augustas Didzgalvis, licencja Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach Międzynarodowe (zdjęcie przycięte) Śmigus-dyngus, czyli inaczej Poniedziałek Wielkanocny lub Lany Poniedziałek, to bardziej wyluzowane i – zwłaszcza z punktu widzenia najmłodszych – bardziej emocjonujące oblicze Wielkanocy. Tradycyjne oblewanie się wodą wydaje się być zabawą typowo polską, a tymczasem zwyczaj ten nie jest obcy również mieszkańcom innych zakątków świata! Polewanie innych wodą jest związane z Poniedziałkiem Wielkanocnym nieprzypadkowo. Dowiedz się, skąd się wzięła nazwa śmigus-dyngus, oraz poznaj tradycje Lanego Poniedziałku – te polskie i zagraniczne! » Jedną z najpopularniejszych potraw wielkanocnych jest pasztet. Co powiesz na to, żeby każdego roku przygotowywać inny? Poznaj nasze oryginalne przepisy na pasztet – również taki bez dodatku mięsa! Śmigus i dyngus – co to właściwie znaczy i dlaczego to obchodzimy? Nazwa śmigus-dyngus pochodzi najprawdopodobniej częściowo z języka polskiego, a częściowo – niemieckiego. Śmigus wywodzi się od naszego „śmigania”, a dyngus od niemieckich słów „dingen” (wykupywać się) lub „Dünnguss” (chlust wodą). Co ciekawe, początkowo obie te nazwy funkcjonowały osobno, opisując dwa odrębne zwyczaje. Śmigusem nazywano smaganie gałązkami wierzbowymi i oblewanie wodą panien na wydaniu, co miało je oczyścić i zapewnić dobre zdrowie. Dyngus zaś polegał na odwiedzaniu znajomych i wykupywaniu się pisankami od podwójnego bicia gałązkami. Dopiero z upływem lat śmigus i dyngus zlały się w jedną tradycję, która nieco okrojona funkcjonuje w kulturze do dzisiaj. Śmigusowo-dyngusowe zwyczaje kiedyś i dziś Lany Poniedziałek to drugi dzień Wielkanocy, w kościele katolickim uznawany za święto. Łatwo o tym zapomnieć, jako że świeckie zabawy nie mają wiele wspólnego ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Początkowo był to zwyczaj pogański i funkcjonował głównie na terenie Europy Środkowej. Uważa się, że tradycja polewania się wodą funkcjonowała w kulturze Słowian już od ok. 750 roku, jednak pierwsze wzmianki na temat śmigusa-dyngusa pochodzą z XIV wieku. Możemy więc jedynie spekulować, z jakich czasów pochodzi ten nietypowy zwyczaj. Po tym, jak śmigus i dyngus złączyły się w jedną, wspólną tradycję, bicie witkami zaczęło powoli odchodzić w niepamięć. Wodny aspekt tego zwyczaju miał się jednak całkiem dobrze. Śmigus-dyngus obchodzony był głównie we wsiach, gdzie chłopcy biegali za dziewczynami i oblewali je wodą. Była to przede wszystkim forma zalotów i ludowej zabawy, ale jednocześnie symbol pewnego oczyszczenia i wyrażenie radości z powodu nadejścia wiosny. Foto: Nationwide Specialty Co., Arlington, Texas — In Buffalo, Stanley Novelty Co., 200 S. Ogden St., licencja Creative Commons Uznanie autorstwa Nietypowa symbolika tego zwyczaju nie przetrwała do dzisiejszych czasów. Obecnie Lany Poniedziałek nie ma nic wspólnego z pierwotnym przesłaniem. » Znasz symbolikę potraw wkładanych do koszyczka w Wielką Sobotę? Przeczytaj nasze ciekawostki o święconce, a Wielkanoc nie będzie miała przed tobą tajemnic! Dzisiaj śmigus-dyngus to raczej dziecięca zabawa, podczas której dzieci chętnie sięgają po pistolety na wodę, które wcześniej musimy im oczywiście kupić w sklepie. Oferta jest bogata, czasami pewnie aż za bardzo… Warto jednak rozważyć przyłączenie się do zabawy z maluchami. W wiosennym słońcu mokre ubrania szybko wyschną, a poza tym pozostanie suchym w Lany Poniedziałek podobno przynosi pecha! Śmigus-dyngus w innych krajach na świecie Nie tylko w Polsce obchodzony jest śmigus-dyngus. Tradycje Lanego Poniedziałku bardzo dobrze mają się również w Czechach, Bułgarii (pod nazwą Peperuda), na Słowacji oraz w niektórych regionach Ukrainy. Najbardziej zbliżona do zwyczajowego, słowiańskiego obrządku śmigusa-dyngusa jest bułgarska Peperuda wiążąca się z witaniem wiosny oraz modłami o deszcz. W ramach tego święta bułgarskie dziewczęta wybierają spośród siebie “motyla”, który przy akompaniamencie tańców, śpiewów i modlitw odwiedza domy. Aby zapewnić sobie dobrobyt, każdy gospodarz musi skropić “motyla” wodą. Śmigus-dyngus, jednak w nieco innej formie, obchodzą również… Meksykanie i Tajlandczycy! Mieszkańcy Meksyku oblewają się wodą w Wielką Sobotę, symbolicznie paląc przy tym kukły przedstawiające Judasza. W Tajlandii natomiast wiosną obchodzi się tzw. Songkran, czyli tajlandzki Nowy Rok. Święto to przypada na połowę kwietnia i wiąże się przede wszystkim z publicznym polewaniem wodą oraz obmywaniem figur Buddy. Foto: Pixabay Okazuje się więc, że tradycje śmigusa-dyngusa wbrew pozorom są popularne również poza granicami Europy Środkowej. Choć funkcjonują pod inną nazwą i nie zawsze mają związek z Wielkanocą, za każdym razem zapewniają sporą dawkę emocji – nie tylko najmłodszym! Świętujecie śmigus-dyngus razem ze swoimi dziećmi i wnukami? Drugi dzień świąt wielkanocnych to czas zabawy, radości i spotkań towarzyskich. Po kilku tygodniach poszczenia i spokoju wszyscy są spragnieni uciech, rozrywek i przyjemności. A tego nie można odmówić tradycyjnym obchodom poniedziałku wielkanocnego, czyli święta znanego pod nazwą śmigus-dyngus. To dzień wypełniony polewaniem wodą, smaganiem gałązkami i wykupywaniem się słodkimi podarkami. Dzień spotkań i dzielonej radości W kulturze ludowej największe święta wymagały największego spokoju. Wielkanoc i Boże Narodzenie spędzano w domach, z najbliższą rodziną, odpoczywając i przeżywając wspólnie tajemnice Zmartwychwstania i Narodzenia. Nie można było nic robić: zakazane było sprzątanie chaty, jakiekolwiek zamiatanie, używanie ostrych przedmiotów i wykonywanie codziennych obowiązków. Posiłki przygotowywano dzień wcześniej, aby nie gotować w największe święta. Niekiedy zabraniano nawet czesania! Wynikało to z innego pojmowania świętowania niż obecnie, ale także z dawnych wierzeń. Święta wielkanocne i bożonarodzeniowe zajęły miejsce starych, pogańskich uroczystości, w czasie których, wedle wierzących, na ziemię przychodziły dusze zmarłych przodków. Aby im nie zaszkodzić zabraniano używania ostrych metalowych narzędzi i zamiatania. Być może na zakaz wykonywania prac miało wpływ także żydowskie prawo, które w dzień sobotni zakazuje pracy fizycznej. W końcu od średniowiecza na terenie Polski te dwie nacje żyły obok siebie, a kultury wzajemnie przenikały się. Śmigus-dyngus, czyli jak dwa zwyczaje stały się jednym Po niedzielnym odpoczynku i odpowiedniej celebracji święta Zmartwychwstania Pańskiego nastaje Poniedziałek – pierwszy dzień po długim poście, kiedy dozwolone są zabawy, radość, muzykowanie. Tego dnia rozpoczynały się spotkania towarzyskie, ludzie wychodzili ze swoich chałup i wspólnie cieszyli się nowym życiem. Znany dziś śmigus-dyngus wywodzi się z dwóch dawnych zwyczajów, prawdopodobnie sięgających jeszcze czasów pogańskich. Nazwę śmigus wywodzi się od słowa smagać, czyli uderzać, bić gałązkami wierzbowymi albo wodą. Symboliczne smaganie lub polewanie wodą było zabawą, która niosła ze sobą głębszą treść – te czynności miały oznaczać wiosenne oczyszczenie: z brudu, chorób, również z grzechu. Dyngus natomiast to zwyczaj wykupywania się od smagania lub innego symbolicznego nękania. Wykupywano się pisankami, przygotowanymi na świąteczny stół słodkościami lub wódką. Dyngusem niekiedy nazywano także wiosenne odwiedziny u rodziny i znajomych, które były zwykle połączone z podarunkami lub poczęstunkiem. Woda – ważny aspekt wiosennych świąt W wielu wiosennych obrzędach, również podczas śmigusa-dyngusa, ważne miejsce zajmuje woda. Ten żywioł ma symbolizować oczyszczenie z wszelkich niedoskonałości, zarówno fizycznych, jak i psychicznych, ponowne narodzenie oraz zapewniać dobrostan w przyszłości. W czasie Świąt Wielkiej Nocy woda nabiera cudownych właściwości już w Sobotę. Poświęcona woda służyła do pokropienia domowników, chaty i obejścia oraz pól. Miała zapewniać bezpieczeństwo, zdrowie i dostatek, a na polach urodzaj. Jeszcze wcześniej, w wielkopiątkowy poranek, należało przed świtem udać się do strumyka, gdzie pod żywą, czyli płynącą, wodą obmywało się twarz. Taki zabieg zapewniał urodę i zdrowie przez cały rok. Oblewanie się wodą w Wielkanocny Poniedziałek było dobrą zabawą, ale miało także swój wymiar symboliczny. Oprócz wymienianego wcześniej oczyszczania, polewanie wodą zapewniało płodność, dlatego ofiarami tego zwyczaju zazwyczaj bywały panny na wydaniu. Choć ofiara to słowo użyte nieco na wyrost, ponieważ panny, które nie zostały zmoczone w śmigus-dyngus mogły uważać się za nieatrakcyjne i niechciane. Choć z roku na rok śmigus-dyngus jest obchodzony coraz mniej hucznie (być może z powodu niesprzyjającej pogody, która często organizuje własne oblewanie wodą) w ten Poniedziałek życzę Wam zmoczenia do suchej nitki, które zapewni dobrobyt w całym następnym roku, a wszystkie złe rzeczy pozostawi za Wami! 🙂 Related

pułapki na śmigusa dyngusa